Jacek Gorzawski w Zamku w Krokowej

Witam wszystkich w tej sferze mojego życia, w której króluje wyłącznie sztuka.
To przestrzeń często bardzo osobista, nie zawsze świadomie i z góry planowana, programowana, bo każdy, kto tworzy i poświęca temu większą część dnia, doby, życia, wie, że tu nie da się wszystkiego zaprojektować i w zasadzie to jest w sztuce wspaniałe i nośne. To gwarantuje wolność, tę której nikt z boku odebrać nie może. Czasem udaje mi się „odjechać”, zapomnieć dlaczego, po co, nie myśleć o zwyczajnych didaskaliach towarzyszących egzystencji i poddać się fali, która unosi mnie sam nie wiem jak długo. Czuję wtedy jednak, że zmierzam w kierunku, który jest dla mnie na daną chwilę i czas jedynym słusznym. Uwielbiam te stany „wykreślania się” z tak zwanej teraźniejszości kontrolowanej gdzie czas i jego płynność determinuje życie i przenoszę się tam, gdzie przestaje on mieć znaczenie, gdzie w ogóle się jego nie odczuwa, bo ważne jest zupełnie coś ponad nim. Zdarza się niekiedy, że maluję tak jakby nie było jutra, jakby nie było dziś, jakby nic wokół nie było tylko ja i to „coś”. Oczywiście takie chwile przychodzą nie codziennie i w zasadzie może i nawet dobrze, bo przecież moja rodzina i otoczenie, są równie piękne i dla mnie potrzebne. Ten świadomie wybrany i umiłowany świat inspiruje i naładowuje moje wewnętrzne akumulatory. Kocham i jedno i drugie i moim marzeniem jest, aby jakoś znajdować w tym wszystkim względną równowagę, aby i mnie i ze mną moim bliskim było dobrze. Nie zawsze się to oczywiście udaje, ale kiedy to następuje – jest pięknie.