Pod pseudonimem Kaja Wróblewska ukrywa się dziewczę dość ekscentryczne i gdy choć raz zetkną się Państwo z jej wyjątkowymi dziełami nie dziwnym stanie się fakt, że i Jej osobowość i Jej klimatyczne obrazy stwarzają krąg zaprzyjaźnionych wokół Niej osób. Olej, atrament, na lnie czy drewnianym podobraziu, wzbogacone elementami „półtora D”, jak mawia sama autorka, przenoszą oglądających w świat bajki wywołując na twarzach i uśmiech i … kontrowersję.
Kaja Wróblewska nie mogłaby pozostać na jednym miejscu, więc swoje życie spędza to w Düsseldorfie, gdzie w swoim atelier maluje i pisze, to w Warszawie, gdzie wyrosła dumnie wspominając swoich rodziców: mamę Annę, warszawską dziennikarkę, ojca Andrzeja „Ibisa” Wróblewskiego, krytyka muzycznego, prekursora obrony poprawnej polszczyzny i cioteczną babcię, Koko, która otaczała ją „morzem miłości”, lecz przede wszystkim w Jeleńczu, gdzie wspólnie z mężem Słoweńcem zakochanym w Polsce gdzie wspólnie odrestaurowali starą ceglaną szkołę budując „swoje miejsce na ziemi”.