Podczas pięciodniowych warsztatów uczyliśmy się co to oznacza żyć świadomie albo filozoficznie, według Fryderyka Nietzschego, który pisał: „filozof nie łaknie towarzystwa innego niż jego własne ciało. Nim się raduje, jego się nie boi”.
Nietzsche sądził, że poddajemy się uniesieniom, a gdy mijają, nasz wyczerpany system nerwowy pogrąża się w smutku i beznadziejności. Potem z tych uniesień budujemy jaźń (das Ich), a resztę przeżyć jak śmieci wyrzucamy poza nią. Odtąd będą prześladować nas jako wrogie środowisko. A my będziemy żyć, mszcząc się na tym środowisku. Opanuje nas resentyment, czyli mieszanka trucizn: złości, chorobliwej drażliwości, pragnienia zemsty.
Podeszliśmy do filozofii Nietzschego w praktyczny sposób, medytacyjnie, szukając w jego wglądach obrony przed dyktatem urojeń. Wypróbowaliśmy strategie Nietzschego uwalniania się od resentymentu poprzez:
1. Budowanie dystansu do historii, które opowiadamy sobie w głowie. Rozumienia, że pochodzą one z lęku i potrzeby bezpieczeństwa, a także, że mogą by zafałszowaniem rzeczywistości. Że – jak to ujął Nietzsche – myśli to tylko komentarz do tekstu, którym jest życie.
2. Pracę medytacyjną a z ciałem – naukę odczuwania własnej fizyczności poprzez rozwijanie uważności (Achtsamkeit). Patrzyliśmy na ciało, nie jak na coś osobnego, wyrwanego ze środowiska, tylko jak na coś, co jest wpisane w proces życia.
Czytaliśmy więc Nietzschego, rozmawialiśmy o sensie jego słów, a potem chodziliśmy po plaży szukając tego co w nas fizyczne poprzez skupienie na grawitacji oddziałującej na nasze ciała, odczuwanie wiatru na skórze i uaktywnienie zaniedbywanych zmysłów: zapachu oraz dotyku.
Marcin Fabjański
Zdjęcia: Karolina Sikorska